Narzeczony na niby.

Polskie komedie. Temat rzeka. Znajdzie się pewnie z tysiąc osób, które stwierdzą, że to dno i nie warto wydać złotówki. A ja mimo wszystko wydaję. I wychodzę z kina zadowolona. Nie wiem czy to może mój gust filmowy jest beznadziejny (szczerzę wątpię :D), czy może jednak te filmy nie są takie złe?

Wybraliśmy się ostatnio do kina na polską komedię romantyczną Narzeczony na niby. I dobrze się bawiliśmy. 

Piękna Karina (Julia Kamińska) próbuje stworzyć szczęśliwy związek. Niestety, na kłamstwie niewiele można zbudować, co powoduje mnóstwo zabawnych (i mniej) sytuacji. Piotr Adamczyk swoją rolą sprawiał, że miałam mu zwyczajnie ochotę dać w mordę. Poza tym jeszcze nie widziałam, żeby w jakiejkolwiek roli był taki brzydki (i dobrze, bo zasłużył :)). Do tego Dorota Kolak, grająca nadopiekuńczą i układającą wszystkim życie, mamusię. 

Nie jest to film, nad którym będziecie rozmyślać przez kolejne dwa miesiące. Jeśli macie ochotę na miły wieczór, wyłączenie myślenia i relaks - polecam! 

Jestem zdania, że czasami trzeba zwyczajnie się wyłączyć i naładować akumulatory. Ten film mi na to pozwolił. Muzyka też niczego sobie - Bovska dała z siebie 100%. 




A Wy co ostatnio oglądaliście?
Lubicie polskie kino?

PS A może następnym razem "Gotowi na wszystko. Exterminator" z moim ulubionym Pawłem Domagałą? 

Komentarze

  1. Nie oglądałam tego filmu jeszcze, może kiedyś go obejrzę :) Do kina chodzę ale bardzo rzadko. Dziękuję za odwiedziny u mnie :) Zostaje tu na dłużej i obserwuje :* oraz zapraszam do mnie. Przyjemnego blogowania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądałam , ale mam zamiar obejrzeć :) Przydałoby się w końcu iść do kina.
    Pozdrawiam :*
    https://xgabisxworlds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Również oglądałam tą komedię romantyczną w kinie i tak samo jak ty jestem dość zadowolona z tego wyboru :)
    makijazagi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz